Porozmawiajmy…

maj 13, 2022 11:03 am opublikowane przez

Przyznaję, że po festiwalowym pokazie „Tchnienia” z Teatru Narodowego w Warszawie nie obiecywałem sobie zbyt wiele. Premiera przedstawienia Grzegorza Małeckiego odbyła się niemal cztery lata temu i wtedy mało mnie ono obeszło. Sztuka Duncana Macmillana już wówczas cieszyła się opinią międzynarodowego przeboju, ale wydała mi się przereklamowana. Doceniałem reżyserską próbę znakomitego aktora, decyzję, by wyjść ze strefy własnego komfortu i poszerzyć swoje pole walki, ale wtedy, we wrześniowy wieczór w 2018 roku w Warszawie, „Tchnienie” odbierałem raczej jako błahostkę bez większego znaczenia. Z szacunkiem, ale bez większych emocji.
Bywa tak, że festiwalowe prezentacje zabijają przedstawienia. Kiedyś na gdyńskim Raporcie czekałem bardzo na jeden z moich ulubionych spektakli, upatrując w nim głównego kandydata do ostatecznego zwycięstwa. Nic z tego nie wyszło, bo widowisko na obcej scenie i w nieokiełznanych przez artystów warunkach okazało się spętane, pozbawione siły, emocjonalnie wystudzone. To nie była inscenizacja, jaką pamiętałem.
Zdarza się jednak również, że granie poza domem wyzwala w inscenizacjach nowy, nieprzeczuwany dotąd potencjał. Niby to już widziałeś, wiesz, jak historia się skończy, a mimo to przecierasz oczy ze zdziwienia. Bo zwykły teatralny seans zmienia się we wspólny lot publiczności i aktorów. Grają jak natchnieni, wyciskają ze swych ról więcej niż to się wydawało możliwe. I to jest właśnie przypadek kaliskiego pokazu „Tchnienia”.
Ona i on – Justyna Kowalska i Mateusz Rusin. Grają na pustej scenie, bez dekoracji, rekwizytów, w prywatnych niemal ubraniach. Są jakby przyszli z pobliskiego parku, gdzie spacerując niezliczonymi alejkami zagadywali swoje życie. Miejsca akcji i czasy zdarzeń zmieniają się niezliczoną liczbę razy, teraz jesteśmy w IKEI, za chwilę w domowej kuchni, potem w wannie, po czym z bohaterami w łóżku – wszystko w mgnieniu oka. Wystarczy krótka pauza w rozmowie, odwrócenie oczu, pół obrotu, by minął dzień, miesiąc, rok, a ona i on znaleźli się w całkiem innym punkcie życia. „Tchnienie” to teatr robiony z niczego, na pustej podłodze, ale nic więcej nie trzeba. Spektakl wprost idealny na Festiwal Sztuki Aktorskiej, bo jest skromnym, pisanym małymi literami manifestem wiary w aktorstwo właśnie. Wyrazem przeświadczenia, że wystarczy aktorka i aktor, by stworzyć na scenie cały świat. Zobaczyć go na własne oczy, choć go przecież nie ma.
W „Przed wschodem słońca” Richarda Linklatera, jednym z moich ulubionych filmów, Julie Delpy i Ethan Hawke niespiesznie włóczyli się po nocnym Wiedniu, zaglądali do otwartych do ostatniego klienta kafejek, łazili po ulicach i uliczkach, wchodzili na podwórza kamienic, w zarośnięte zagajniki. I rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali. „Tchnienie” ma w sobie coś z klimatu tego filmu i też jest niekończącą się rozmową. Czasem gorzką, o sprawach ważnych, za chwilę zaś o absolutnych błahostkach. O wszystkim i o niczym. Justyna Kowalska i Mateusz Rusin rozmawiają ze sobą, ale – co równie ważne – z czułością się słuchają, reagując na każde drganie emocji partnerki i partnera. Ona ma w sobie ostrość, pod którą kryje się zagubienie i pragnienie, by ktoś ją wreszcie przytulił – tak po prostu. On pod słowami chowa bezradność dorosłego faceta i ukazuje to przejmująco. Skutek? Oglądam „Tchnienie” w Kaliszu ze wzruszeniem i jest to jedna z moich prywatnych festiwalowych niespodzianek.
„Zarazę” z kieleckiego Teatru Żeromskiego traktuję zaś jako spotkanie z Joanną Kasperek, która w spektaklu islandzkiej reżyserki Uny Thorleifsdottir zagrała doktor Rieux. W „Dżumie” Camusa był doktor Rieux, w sztuce Neila Bartletta będącej swobodną adaptacją słynnej powieści Rieux jest poza płcią. Tak ukazuje go wybitna aktorka kieleckiego teatru, w podobnej roli jej dotąd nie widziałem. Jej Rieux ma w sobie ostrość spojrzenia na świat pogrążony w epidemii i jednocześnie przerażenie owym światem. Wszystko to jest w szeroko otwartych oczach Joanny Kasperek. Tych oczu z kieleckiego przedstawienia nie zapomnę.

Jacek Wakar

Kategoria:

Napisane przez Redakcja