Tomasz Machciński. Fotografie

Tomasz Machciński50 lat pracy, prawie 18 tysięcy fotografii, nieznana liczba póz, grymasów, przymiarek i zwolnień migawki. Tomasz Machciński jest niepoliczalny, choć jednostkowy w swo­jej oryginalności.

Fotograficzne portrety wykonuje bez protezy. Do kolejnych wcieleń wykorzystuje na­turalne procesy: rośnięcie i wypadanie włosów, siwienie, starzenie się skóry. Przetwa­rzając tysiące wizerunków, sam wykonuje gest stworzenia. Potrzebuje do tego działki ogrodowej, na której co roku latem dochodzi do (auto)portretowych przemian. Sam dla siebie jest charakteryzatorem, reżyserem i oświetleniowcem. Potrzebne rekwizy­ty — kości, wałki do włosów, szminki, stroje — wyszukuje w szmateksach. O innych fantastycznych miejscach nie mówi.

Machciński należy do sporego grona artystów, których współczesna krytyka nazy­wa outsiderami sztuki. Mają ich wyróżniać autentyczność i determinacja w podej­mowaniu kolejnych twórczych działań. Tak przykrojona definicja musi wywoływać konsternację. To inni są nieautentyczni, niezdeterminowani? Kategoria „twórczość świadoma” (w znaczeniu: znajomość rzeczy, czyli rzemiosła, tematu, nauki), też nie wydaje się przydatna, skoro efekt jest ten sam — w sposób niespodziewany i obsesyjny powstaje sztuka.

Tomasz Machciński urodził się pod Warszawą w 1942 roku. Dzieciństwo spędził w sierocińcach i szpitalach, skąd wyniósł pierwsze obserwacje ludzkich zachowań. Fotografuje bez przerwy od 24. roku życia. Pierwszą wystawę indywidualną miał w Kaliszu, gdzie od dziesięcioleci mieszka i pracuje. Był jednym z 14 autorów pre­zentowanych podczas głośnej wystawy Po co wojny są na świecie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (19 lutego—1 maja 2016 roku). Tam też obchodził benefis 50-lecia pracy twórczej. W ciągu tego półwiecza dokonał przemiany technicznej: od czarno-białych fotografii robionych Smieną 8M do prac wideo, które dzisiaj można oglądać w Internecie. „Ciekawa jest droga, ciągłość i rozwój, nie te fotki” — twierdzi.

Anna Tabaka
Kuratorka wystawy