Żołnierz królowej Madagaskaru konkurs
Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu
20.00, czas trwania: 110 minut, Scena Kameralna
Cezary Tomaszewski najlepiej czuje się w konwencji teatru muzycznego i z taką konwencją przywiózł do Kalisza swoją wizję „Żołnierza królowej Madagaskaru”. Bez mała 140 lat od premiery tekst pozostaje jedną z najlepszych polskich fars. Kilkakrotnie ekranizowany i bardzo wiele razy inscenizowany w teatrze, pozostaje żywym wyzwaniem dla kolejnego pokolenia teatralnych twórców. Tomaszewski, wybierając wodewilową wersję inscenizacji, z właściwym sobie szaleństwem postanowił sprawdzić, czy w konwencji „wodewil” możliwa jest wersja „wodewil-bardziej”. I taki jest kaliski spektakl. Wymagający 110% normy od każdego z aktorów. I niebiorący jeńców – ani na scenie, ani wśród publiczności. Twórcy udowadniają, że nawet po tylu latach dramat daje szansę na świeże pomysły inscenizacyjne, a brawura przy jednoczesnej konsekwencji i żelaznej strukturze gwarantują publiczności nieprzerwane pasmo śmiechu, który od czasu do czasu może wręcz przechodzić w rechot.
Grzegorz Reske
„Żołnierz królowej Madagaskaru” to wyprawa do świata teatru, którego już nie ma. Wyprawa do świata zakazanych przyjemności, pragnień w stylu retro, podejrzanie błahych marzeń, rewiowych emocji i olśnień w wersji variété. „Żołnierz królowej Madagaskaru”, dziewiętnastowieczna farsa Stanisława Dobrzańskiego przerobiona została przez Juliana Tuwima na „szlagier pierwszej klasy”, „wesołą przygodę ze śpiewami i tańcami”, żelazną pozycję rozrywkowych repertuarów. Skomplikowana intryga „Żołnierza…”, której szlak biegnie m.in. przez teatralne garderoby, toczy się w rytm melodyjnych piosenek i bezkompromisowych żartów. Twórcy spektaklu podejmują grę z farsową estetyką, aby postawić pytania o mechanizmy teatralności i siłę konwencji, która uznana została za przyjemność wstydliwą. Eksplorują zakamarki mieszczańskiego gustu, aby odkryć rzeczywistość zapisaną w farsowej partyturze. „Żołnierz królowej Madagaskaru” to również opowieść muzyczna, kolejna w kaliskim repertuarze próba stworzenia autorskiej wersji muzycznego teatru.
materiały teatru
W Kaliszu dostajemy wyskokowy destylat tego, co Tadeusz Boy-Żeleński nazywał w swoich międzywojennych recenzjach teatralnym „rozfikaniem”. (…) Choreograficzne kontrapunkty, muzyczne antyfony. Ten efekt trudno by było osiągnąć bez porozumienia, które reżyser zdaje się mieć z Justyną Wąsik. Kolejne frazy, choćby genialne, rzucane na boku operowym szeptem komentarze Mąckiego, podcinają jak zmiana tonacji nogi rozpędzonej narracji, ale wciąż komponują się z innymi głosami, tworząc zwartą partyturę. Pod tym względem kaliski spektakl to teatralne „Wariacje Goldbergowskie” i burleska w jednym – rzecz zdawałoby się niemożliwa. Przede wszystkim jednak „Żołnierz królowej Madagaskaru” to teatralny odlot, jakiego dawno już na polskich scenach nie było. Rwący strumień atrakcji utrzymany w ryzach fenomenalnej struktury. W pokręcony świat Tomaszewskiego wpadamy z niebywałą radością i satysfakcją. Jest frenetycznie, przezabawnie, ekscentrycznie. „Carpe diem, OK?” – mówi w pewnej chwili Władzio.
Paweł Soszyński, Dwutygodnik.com