Nie mam nastroju na umieranie / SPOTKALNIK

maj 9, 2023 3:21 pm opublikowane przez

Trzeciego dnia festiwalu na scenie kaliskiego Teatru odbył się spektakl ,,Halka” w reżyserii Anny Smolar, efekt współpracy artystki z aktorami Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Aktorzy Aleksandra Nowosadko (Halka) oraz Radosław Krzyżowski (Janusz) zgodzili się udzielić nam krótkiego wywiadu na temat swojej pracy nad spektaklem.

Mariusz Michałowski: Wasza “Halka” to niesamowite połączenie tradycyjności oraz współczesności. Jak gra się w spektaklu, który współczesnymi środkami wyrazu burzy tę dziewiętnastowieczną konwencję?

Radosław Krzyżowski: Zabawa z tradycją ma sens właśnie wtedy, kiedy próbuje się w niej znaleźć coś, co jest rezonujące i żywe. Są twórcy, którzy sięgając po jakiś tekst zastanawiają się, czemu to nadal jest aktualne.

Aleksandra Nowosadko: Wydaje mi się, że cały koncept, całe założenie polegało właśnie na tym, aby to nie była tradycyjna “Halka”, którą znaliśmy do tej pory. Zależało nam na przełamaniu jakichś stereotypów i powalczeniu z tematami, które w tym libretcie są przemilczane. Chcieliśmy stawić czoła obecnemu w “Halce” patriarchatowi i bardziej postawić na czułość i zrozumienie, szczególnie postaci żeńskich.

Radosław Krzyżowski: Ania szuka sposobu na gadanie z tradycją w taki dosyć zaczepny sposób. Ta niezgoda Ani na pewien wzorzec, który jest ukazywany w libretcie spowodował, że sprowokowała nas do tego, abyśmy opowiedzieli to zupełnie po swojemu. Ania szukała w nas jakiejś naszej naturalności. Brała nas na scenę, rzucała temat i razem, z wielkim zaciekawieniem, oglądaliśmy jak to wszystko się tworzy. Zależało nam na ukazaniu uczuć postaci i opowiedzeniu ich naszym własnym, współczesnym językiem. Było to dla mnie coś niezwykle odświeżającego.

Mariusz Michałowski: A ile zajęło Państwu opanowanie tak skomplikowanej formy spektaklu? Domyślam się, że połączenie rozbudowanej choreografii z tekstem, w dodatku w całości wyimprowizowanym na próbach, nie jest łatwe. 

Aleksandra Nowosadko: Hmm…Wydaje mi się, że my mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że próby do tego spektaklu zaczynaliśmy w czasach ostrej fazy pandemii, dzięki czemu w teatrze nie było tak tłoczno. Spektakle się nie odbywały, dzięki czemu mieliśmy możliwość pracowania więcej niż zazwyczaj. Ale przy takim rodzaju pracy, gdzie praktycznie produkujemy scenariusz na bieżąco, to opanowanie materiału jest o wiele bardziej naturalne, więc mam wrażenie, że nie było to jakieś szczególnie trudne dla nas.

Radosław Krzyżowski: Tak. My też przez tę pandemię byliśmy bardzo wygłodniali, chcieliśmy grać, chcieliśmy tworzyć. Brakowało nam tej sceny.

Mariusz Michałowski: W pewnych momentach spektaklu miałem wrażenie, że widzę na scenie improwizację. Widzę elementy, których wcześniej nie było. Czy to prawda, że zdarzyły wam się dziś takie “wpadki”? Czy może jest to świadomy zabieg reżyserski?

Radosław Krzyżowski: Nie, dzisiaj nie dodaliśmy od siebie nic, czego nie było w scenariuszu. Myślę, że jako iż nasz tekst powstawał na skutek jakichś improwizacji, to improwizacja na tekście improwizowanym nie miałaby za bardzo sensu. My celowo próbujemy sprawić wrażenie, że działamy spontanicznie, tu i teraz, ale tak naprawdę realizujemy wszystko to, co było zapisane w scenariuszu.

Mariusz Michałowski: A to niespodzianka. Świetnie! W takim razie bardzo państwu dziękuję i myślę, że po tym spektaklu już nigdy nie spojrzymy na “Halkę” tak samo.

Kategoria: ,

Napisane przez Redakcja